Muszę ponownie poruszyć wątek Cabo Verde, gdyż dawno żadne miejsce mnie tak nie zachwyciło. To kolejne moje miejsce na Ziemi, gdzie chętnie wrócę.
Spacerując ulicami czy szlakami górskimi, przyglądałam się lokalnym mieszkańcom wysp. Z ich twarzy można wiele wyczytać. Bieda, którą widać na każdym kroku wpisała się w rysy kabowerdeńczyków. Mimo to, nie znika uśmiech z ich twarzy a wszędzie rozbrzmiewają gorące rytmy muzyki. Podczas występów lokalnych artystów trudno pozostać biernym, nogi same wyrywają się do tańca. Ta muzyka to magia, która w bardzo ciepły sposób wpływa na moje samopoczucie. Będąc w Mindele musiałam odwiedzić dom mojej ulubionej piosenkarki Cesárii Évora, gdzie spotkało mnie bardzo miłe zaskoczenie, bo spełniłam swoje marzenie chodząc po pokojach gdzie żyła Cesária a do tego poznałam jej wnuczkę, która mieszka w tym domu.
Dom Cesária Évora
Na ulicach mijałam stragany, sklepiki z ręcznie wykonanymi bransoletkami, pierścionkami, czy przeróżnymi ozdobami. A obrazy z przeważającym motywem kobiet z zaokrąglonymi biodrami niosącymi na głowach miski to nierozłączny element tego regionu.